|
Rynek zaprasza... |
Handel na rynkach takich jak w Baranowiczach zanika z polskiego krajobrazu. Wraz ze wzrastającą liczbą nowych galerii handlowych w Polsce wyludniają się ryneczki, niegdyś miejsca codziennych zakupów milionów polaków. A na wschodzie, jak to na wschodzie, zawsze inaczej. Tak jak tzw. Polska B, Białoruś broni się przed agresywnym kapitalizmem Zachodu. Z pewnością kiedyś opanuje on i ten kraj, prawdę mówiąc proces ten już się rozpoczął, a w miastach pojawiają się pierwsze galerie handlowe.
Bogaty wachlarz produktów dostępnych na rynku sprawia, że codziennie przewija się pomiędzy budkami i straganami tysiące mieszkańców miasta i okolicznych wiosek. Choć niekiedy półki uginały się pod ciężarem produktów to mamałygi i cieciorki nie udało nam się kupić.
|
Owoce i warzywa |
|
Dział ryb suszonych |
Osobiście z rybami suszonymi spotkaliśmy się już podczas naszego pierwszego wyjazdu na Ukrainę. Wtedy zapach i wygląd owego przysmaku nas odstraszał. Za namową naszych gospodarzy zakupiliśmy kilka sztuk i oczywiście zjedliśmy ze smakiem nie bacząc na to jak suszona ryba śmierdzi. Jak się dowiedzieliśmy najlepiej ten typ przekąsek jadać (i sprzedawać) na świeżym powietrzu, bo woń jest naprawdę specyficzna.
|
Najlepszy kwas oczywiście z beczki |
|
Dział staroci |
W części rynku, która funkcjonuje tylko w sobotę i niedziele, zamierzaliśmy kupić naszywki z Białorusi. Wałęsaliśmy się pomiędzy straganami i z uwagą oglądaliśmy, co ludzie sprzedają. Praktycznie wszystko: stare winyle, książki, zegary, telefony i mnóstwo innych rzeczy. Zdarzyła się też połowa talerza ze swastyką. Poszukiwania zakończyliśmy sukcesem a nasze plecaki wzbogacą się o nową naszywkę - z Białorusi.
|
Dział zoologiczny |
|
Dział mięsny |
Podobnie jak w Kiszyniowie centralne miejsce na rynku zajmowała hala, w której znajdowały się mięsa i wędliny. O dziwo mięso leżało na stołach bez żadnych chłodni, tak jak w Polsce za czasów PRL i chwilę później. Podczas naszej wizyty na rynku temperatura na dworze sięgała 30 stopni w cieniu, a gdzie sanepid? Widać został w Polsce.
|
Dział wędlin |
|
Import & Export arbuzów z Rosji?? |
Sprzedawcy na rynku, którzy pytali z jakiej części Polski pochodzimy, chętnie opowiadali gdzie to oni sami bywali. Prawie wszyscy jeździli do Terespola. Co niektórzy tam się zaopatrują, a bogatsi jadą w głąb Polski, aby hurtowo kupować w chińskich hurtowniach odzież.
Podczas zagranicznych wyjazdów często widać, że Sanepid nie we wszystkich krajach działa tak prężnie, jak u nas;) Czasem to i dobrze, chociaż akurat tego mięsa z Waszego posta raczej bym nie spróbowała ...
OdpowiedzUsuńwłaśnie takie jest najlepsze, mięso trzymane w chłodni na pewno jest na szprycowane chemią a takie świeże, dziś na sprzedaż jutro z resztek wędlinę robią...
UsuńTak, niestety znikają takie miejsca ...liczy się tylko zysk i komercja...
OdpowiedzUsuń