Tel Aviv drugie co do wielkości miasto Izraela i w tamtejszej aglomeracji miejskiej ( 3,5 mln ) mieszka prawie połowa mieszkańców całego kraju. Być może miasto nie jest tak popularne jak Jerozolima, do której znacznie łatwiej można dostać się z lotniska Ben Gurion. jeździ tam marszrutką nawet w dzień szabatu. Tym czasem do Tel-Avivu w szabat i w święta dociera tylko taksówka za około 170 szekli. Ale my na naszych wyjazdach poszukujemy czegoś zdecydowanie innego, dlatego wybieramy takie miejsca, które są ciekawe nie tylko dla oczu, ale i dla podniebienia. Chodzi oczywiście o Carmel Market w Tel-Avivie.
CM jest idealnym miejscem aby po zwiedzeniu całego Izraela zaopatrzyć się w specjały, jakimi obdarza tamtejsza ziemia. Mimo że grunty są suche i bez stałego nawadniania nawet przydrożne drzewo usycha, to izraelscy farmerzy robią wszystko aby ta tak zwana Ziemia Obiecana była naprawdę sprzyjająca. Jednym z głównych produktów eksportowych jest oliwa. Jak większość krajów basenu Morza Śródziemnego Izrael również może poszczycić się wyborną oliwą z oliwek będącą podstawą wielu lokalnych dań.
A na dodatek i same oliwki przedstawiają się jako łakomy kąsek, również mnóstwo różnych past na bazie oliwek też kusi smakoszy do zakupu i spróbowania tych wyjątkowych produktów.
Tamtejszy klimat szczodrze obdarował mieszkańców przepięknymi owocami granatu. Występują one w podobnych miejscach co oliwki. Ich czerwony kolor ciekawie kontrastuje z krajobrazem Izraela, który w przeważającej części jest surowy i wymagający dużo pracy aby móc zbierać takie owoce. Po ostatnim pobycie na Ziemi Obiecanej bardzo zasmakował nam sok ze świeżych owoców granatu. Pod żadnym względem nie przypomina on soku z kartonika;)
Jak przystało na państwo żydowskie nigdzie nie może zabraknąć patriotycznych symboli. Nawet CM nie jest odosobniony od reszty kraju. Wartości patriotyczne są tu czymś więcej niż wierszykiem recytowanym w szkole. To odrębna sfera życia: dla jednych służba w wojsku, a dla innych modlitwa pod ścianą płaczu i czarny okrągły kapelusz. Mimo, że większość pochodzi z różnych części świata (przybyli tu aby zacząć nowe życie i budować państwo Izrael, które ma tyle samo wrogów co zwolenników) to łączy ich miłość do własnej nowej ojczyzny.
Podobno pomarańcze to Hajfa. My byliśmy w tym nadmorskim
kurorcie i w okolicach miasta, ale niestety nie było nam dane zobaczyć sadów pomarańczy.
Carmel Market odwiedzają tłumy i właśnie tu można usłyszeć mnóstwo różnych języków, w większości hebrajski, bo to on właśnie dominuje w Izraelu, następny jest rosyjski, arabskim, a gdzieniegdzie w tłumie można usłyszeć także francuski.
Słodycze są tu wyjątkowe, choć podobne do tych, które można nabyć w krajach sąsiadujących, na przykład w Jordanii. Bo cóż można innego zrobić jak ma się do dyspozycji te same produkty,: miód, migdały, daktyle i różne kasze? Czasami wystarczy jeden kawałek, a już jest się nasyconym od cukru i słodkości.
Paleta kolorów jest tak różnorodna jak mnóstwo jest różnych owoców do kupienia praktycznie w całym Izraelu. Tylko nam, którzy przyjechaliśmy z dalekiej Polski nie sposób jeść tych wszystkich rzeczy, bo czasami nawet nie wiadomo co to za owoce i z czym się je je.
Wybór pieczywa również dość spory choć z tego całego bogactwa najpopularniejsza jest pita, która jest podstawą miejscowej kuchni.
Swoi kupują u swoich a starzy u starych.
Jeśli chodzi o zielone to nasze stragany niczym się nie różnią od izraelskich. Te same zielone pietruszki, koperki, selery naciowe i sałaty. Tylko że u nich kwitną pewnie przez cały rok, a nam na zimę pozostają już takie z chłodni.
I znów bogactwo kolorów, które spotykamy w dziale z przyprawami. Tak jak Izraelski piasek na pustyni ma mnóstwo barw, tak i przyprawy na rynkach przyciągają swoimi ciepłymi odcieniami.
Tak właśnie przedstawia się CM podczas izraelskiego Nowego Roku ( Rosz Haszana )
Pragę poprawić, że Tel-Aviv nie jest stolicą Izraela, ale zgodnie z izraelskiem prawem jest nią Jerozolima. Opis bardzo sympatyczny tylko ten błąd okropnie razi mnie po oczach.
OdpowiedzUsuńAneta
dziękuje za sugestie, już poprawione.
OdpowiedzUsuń