czwartek, 13 listopada 2014

Przystanek w podróży

Podczas planowania ostatniej podróży po Bałkanach musieliśmy trochę pokombinować z przelotami. Brak lotów bezpośrednich z Polski do Macedonii sprzyjał ciekawym rozwiązaniom transferowym. Lecąc do Macedonii przesiadaliśmy się w Bergamo. Niestety zabrakło czasu na zwiedzenie tej uroczej miejscowości. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Wenecji, gdzie spędziliśmy popołudnie i wieczór. W nocy jechaliśmy pociągiem do Rzymu, skąd popołudniu mieliśmy samolot do Poznania.

 

Wenecja jest z pewnością miastem zadziwiającym, szalenie fotogenicznym i tajemniczym. Niesamowite wrażenie robiły na nas wejścia do domów dosłownie z łódki, całe ciągi wąskich uliczek, w których naprawdę łatwo się zgubić oraz wiele ciekawych kramików ze słodyczami ręcznie wytwarzanymi, starociami, malowanymi maskami i gadżetami karnawałowymi.


Mimo tych wszystkich zalet, nie jest to najlepiej wspominane przez nas miejsce. Przede wszystkim tłumy ludzi przewalających się przez cały czas nawet najmniejszymi uliczkami odbierały urok widzianym zabytkom, psuły klimat tajemniczości i (tak reklamowanego tu) romantyzmu. A przecież było już po sezonie! Kolejna sprawa - gondole. Większość z nich wygląda jak karawany - usługi pogrzebowe w lokalnym stylu : dominuje czarny plastik, złocenia i czerwony aksamit, w wielu zaobserwowaliśmy sztuczne kwiaty! (sic!). Poza tym, drożyzna. Może nie udało nam się znaleźć miejsca, gdzie za przyzwoitą kwotę da się coś zjeść, a może jesteśmy zbyt oszczędni. Tak czy siak, po zjedzeniu obiadu za 10 euro, którego musieliśmy szukać na talerzu, znów byliśmy głodni i trzeba było dokupić deser :-|



3 komentarze:

  1. Hej,

    Bardzo fajny blog. Masz od nas jeden punkcik w konkursie Blog Roku:)

    Pozdrawiamy,
    Republika Podróży

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy wpis. Super relacja

    OdpowiedzUsuń