wtorek, 20 sierpnia 2013

рынок czyli rynek w Baranowiczach

Rynek zaprasza...

Handel na rynkach takich jak w Baranowiczach zanika z polskiego krajobrazu. Wraz ze wzrastającą liczbą nowych galerii handlowych w Polsce wyludniają się ryneczki, niegdyś miejsca codziennych zakupów milionów polaków. A na wschodzie, jak to na wschodzie, zawsze inaczej. Tak jak tzw. Polska B, Białoruś broni się przed agresywnym kapitalizmem  Zachodu. Z pewnością kiedyś opanuje on i ten kraj, prawdę mówiąc proces ten już się rozpoczął, a w miastach pojawiają się pierwsze galerie handlowe. 


Bogaty wachlarz produktów dostępnych na rynku sprawia, że codziennie przewija się pomiędzy budkami i straganami tysiące mieszkańców miasta i okolicznych wiosek. Choć niekiedy półki uginały się pod ciężarem produktów to mamałygi i cieciorki nie udało nam się kupić. 

Owoce i warzywa



Dział ryb suszonych

Osobiście z rybami suszonymi spotkaliśmy się już podczas naszego pierwszego wyjazdu na Ukrainę. Wtedy zapach i wygląd owego przysmaku  nas odstraszał. Za namową naszych gospodarzy zakupiliśmy kilka sztuk i oczywiście zjedliśmy ze smakiem nie bacząc na to jak suszona ryba śmierdzi. Jak się dowiedzieliśmy najlepiej ten typ przekąsek jadać (i sprzedawać) na świeżym powietrzu, bo woń jest naprawdę specyficzna. 
Najlepszy kwas oczywiście z beczki

Dział staroci

W części rynku, która funkcjonuje tylko w sobotę i niedziele, zamierzaliśmy kupić naszywki z Białorusi. Wałęsaliśmy się pomiędzy straganami i z uwagą oglądaliśmy, co ludzie sprzedają. Praktycznie wszystko: stare winyle, książki, zegary, telefony i mnóstwo innych rzeczy. Zdarzyła się też połowa talerza ze swastyką. Poszukiwania zakończyliśmy sukcesem a nasze plecaki wzbogacą się o nową naszywkę -  z Białorusi. 
Dział zoologiczny

Dział mięsny

Podobnie jak w Kiszyniowie centralne miejsce na rynku zajmowała hala, w której znajdowały się mięsa i wędliny.  O dziwo mięso leżało na stołach bez żadnych chłodni, tak jak w Polsce za czasów PRL i chwilę później. Podczas naszej wizyty na rynku temperatura na dworze sięgała 30 stopni w cieniu, a gdzie sanepid? Widać został w Polsce. 
Dział wędlin

Import & Export arbuzów z Rosji??
Sprzedawcy na rynku, którzy pytali z jakiej części Polski pochodzimy, chętnie opowiadali gdzie to oni sami bywali. Prawie wszyscy jeździli do Terespola. Co niektórzy  tam się zaopatrują, a bogatsi jadą w głąb Polski, aby hurtowo kupować w chińskich hurtowniach odzież. 

3 komentarze:

  1. Podczas zagranicznych wyjazdów często widać, że Sanepid nie we wszystkich krajach działa tak prężnie, jak u nas;) Czasem to i dobrze, chociaż akurat tego mięsa z Waszego posta raczej bym nie spróbowała ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie takie jest najlepsze, mięso trzymane w chłodni na pewno jest na szprycowane chemią a takie świeże, dziś na sprzedaż jutro z resztek wędlinę robią...

      Usuń
  2. Tak, niestety znikają takie miejsca ...liczy się tylko zysk i komercja...

    OdpowiedzUsuń