sobota, 22 września 2012

W depresji Morza Martwego

Jak widac na zdjeciu obok, depresja byla wyjatkowo duza...
Nad Morzem Martwym zatrzymalismy sie w Ein Gedi. Krajobraz calkowicie inny niz w rejonie Tel avivu. Pustynia robi wrazenie . Na zdjeciu wschod slonca, nad MM, slonce wstaje za wzgorzami Jordanii.
Juz od rana temperatura przekraczala 40 stopni.
Moze przemieszczanie po pustyni stopem jest glupie ale mozliwe.
Morze Martwe robi wrazenie gdy widzi sie tak wielki zbiornik a w nim praktycznie brak zycia procz jakis mikrobow...
Czasami dlugo czekalismy na stopa ale nie bylo strasznie.

wtorek, 18 września 2012

Bliski wschod - Tel aviv ( Izrael )

Jest tyle ciekawych rzeczy do opisania, ale niestety brak czasu i potrzeba odpoczynku zmusza nas aby kłaść sie spac... Pierwsze dwa noclegi spedzamy w Tel avivie (patrz zdjęcia), następnie ruszamy do Jerozolimy i dalej na południe aż do Jordanii. CD relacji już niebawem!












sobota, 8 września 2012

Spotkane na szlaku ( Żmija zygzakowata )

Nie zawsze ma się takie szczęście aby spotkać na wolności gatunek chroniony w Polsce. Nie mam na myśli tak popularne: Bocian Biły spotykany prawie w całej Polsce, Kozica na tatrzańskim szlaku lub Żubra w Puszczy Białowieszczańskiej.


Cechy charakterystyce: Jedyny jadowity wąż w faunie Polski. Posiada ruchome zęby jadowite typu kanalikowego. Ciało krótkie, długość samców: 40-50 cm, samic : 50-60cm. Głowa sercowata, wyraźnie oddzielona  od szyi. Żernica oka pionowa, tęczówka intensywnie pomarańczowa lub żółta. Ubarwienie ie bardzo zmienne. Wyróżnia się trzy zasadnicze formy: brązową (najpospolitsza), srebrzystą i czarną (najrzadszą)  Wzdłuż grzbietu biegnie ciemna zygzakowata "wstęga kainowa", która jest niewidoczna u formy czarnej (melanistycznej). 

Występowanie: Europa ( z wyjątkiem Płw. Pirenejskiego, południowej części Płw. Apenińskiego, Płw. Bałkańskiego, Irlandii, Islandii i północnej części Płw. Skandynawskiego.) oraz północna Azja. W Polsce jest gatunkiem dość licznym, choć coraz rzadszym (bezlitośnie tępiona), znajdowanym jak na niżu, jak i w górach. Podane wcześniej odmiany barwy spotyka się na terenie całego kraju, jednak w środowiskach podmokłych lasów częściej występuje forma brązowa, a na terenach suchych i piaszczystych - forma srebrzysta.   

Tekst: Zwierzęta Chronione w Polsce. Gady - Andrzej Nowosad. 

czwartek, 6 września 2012

Łysocina 1188m n.p.m. i Grzbiet Lasockiego

Tak przedstawia się wykres wejścia na górę Łysocinę na Grzbiecie Lasockim. Trasa prowadziła z Opawy czerwonym szlakiem, w kierunku starego turystycznego przejścia granicznego z Czechami w Niedamirowie następnie trasa ciągnie się zielonym szlakiem wzdłuż granicy polsko-czeskiej aż do Przełęczy Okraj. Jak widać na załączonych zdjęciach pogoda mimo, że to dopiero pierwszy weekend września, była tego dnia typowo jesienna, na szczęście obyło się bez deszczu. Niestety widoki były dość ascetyczne.
Nad Opawą góruje barokowy kościół pod wezwaniem Św Jadwigi wzniesiony przez cystersów z Krzeszowa w 1794-95 r.
W dolnych partiach czerwony szlak prowadzi nas przez lasy, które bogate są w owoce runa leśnego: jagody, poziomki,  grzyby ( muchomorki ). 

Dzięki zaparowanemu obiektywowi można zrobić ciekawe zdjęcia Pana Muchomora, prawie jak photoshop.
Widok na Opawę i Jezioro Bukówkę widziane z turystycznego przejścia granicznego w Niedamirowie. Od tego momentu skręcamy na północ i trzymając się zielonego szlaku kierujemy się na przełęcz Okraj.
Szlak wzdłuż granicy był bardzo łatwy. Co kilkadziesiąt metrów, a czasami co kilka metrów, wyrastały jak wielkie muchomory w lesie słupki graniczne, wiec nie można było zgubić się idąc szlakiem a zarazem pasem granicznym.
Przez chmury, które dopiero popołudniu zaczęły znikać niewiele można było zobaczyć.
Przez 10h naszej obecności na szlaku nie spotkaliśmy żadnych innych turystów poza nami
Jedną z wielu przyjemności spacerowania po tym szlaku było to, że bez potrzeby schylania się można było zajadać się jagodami, a na odcinku ponad 12km były to częste momenty, wiec najadaliśmy się jagód na cały rok. Skoro ominęła nas okazja zbierania jagód na nizinach mogliśmy jeszcze skorzystać z tych w górach.
W okolicach szczytu Łysociny
Końcowym etapem trasy jest przełęcz Okraj, z której blisko już do Śnieżki. Tu jednocześnie kończy się dziki i praktycznie nieznany obszar Sudetów i zaczyna się rozbudowana infrastruktura turystyczna (czeskie knajpki, schroniska, noclegownie itp.) My jednak polecamy Grzbiet Lasocki tym wszystkim, którzy cenią sobie intymność, samotność i bliskość natury na górskich szlakach.

sobota, 1 września 2012

Francuska moda

W Polsce króluje moda na hipermarkety, supermarkety, stonki, biedronki, dyskonty i dyskoteki. Z prasy czy TV możemy się czasem dowiedzieć o tym, że handel w sklepach rodzinnych, osiedlowych sklepikach praktycznie zamiera. Jeszcze kilka lat temu centra handlowe i duże supermarket występowały wyłącznie w dużych miastach, tak teraz nawet małe miasteczka maja swoją biedronkę: miejsce rodzinnych zakupów i taniego piwa...


Kultura dużych sklepów jak większość współczesnych trendów przyszła zachodu. Choć trudno mi sobie przypomnieć abyśmy byli tak sceptyczni do dużych sklepów jak Michel Galabru w roli Émile właściciela małego sklepu-bistro w filmie "Le Grand bazar" z 1973 r., który prowadził wojnę o klienta z gigantem sklepowym minionych lat. Jednak co kraj to obyczaj. My spragnieni nowości rzuciliśmy się do supermarketów, bo półki uginały się od towaru. Początkowo mała czerwono - żółta "stonka" kojarzyła się z tandetą i wsią,  ale wystarczyło kilka lat i nawet żona Donalda chadza tam na zakupy. Wystarczy zmienić "opakowanie", a klientela zachwyci się nowością.




Tym, co spotkać można na placach i bulwarach Paryża, a także  w podobnych miejscach wielu innych miast całej Francji jest fakt, że to własnie rynki uliczne( les marchés ) są popularne wśród ludności. To, co nam kojarzy się z blaszanymi budkami i babciami stojącymi  z pietruszką przy chodnikach, na paryskich bulwarach przeistoczyło się w normalny handel, gdzie sprzedawca zamawia tyle towaru, ile może sprzedać i nie jest on ani stary ani zepsuty. Nie zalega na półkach sklepowych, bo koszt jego transportu był by nieopłacalny, wiec zakup musi się opłacać sprzedającemu jak i kupującemu.

Warzywa i owoce swoim pięknem ściągają na siebie uwagę. Tradycyjny schabowy jest smaczny ale czym on się rożni od zapiekanej cykorii z serem, szynką i sosem beszamelowym. A cukinia i czerwone pomidory to już połowa sukcesu by zrobić Ratatouille.(Foto po lewej, ktoś wie jaka to flaga ?)


Wszyscy wiemy, że ryby i owoce morza nie są tanie. Ale ile to razy, gdy przyrządzaliśmy rybę, zazwyczaj filet z ryby mrożonej, mieliśmy więcej wody w rybie niż ryby w filecie. Niezależnie od ceny czasami ma się ochotę na normalną, świeżą rybę. A te w supermarketach, które nie wiadomo jak długo zalegają w sklepowych zamrażarkach, a pewnie drugie tyle leżały w magazynie,  zanim znalazły się w tych zamrażarkach, nie są pierwszej klasy. Co innego gdybyśmy byśmy kupowali takie co dzień wcześniej jeszcze pływały w morzu. Od razu inaczej smakowałby dzwonek z dorsza, łośosia czy filet z mintaja.


Lepiej nie wspominać nic o krewetkach. Mamy pecha, Morze Bałtyckie jest za zimne aby krewetki czy kraby urosły do rozmiarów nadających się do jedzenia. Jesteśmy więc zmuszeni do kupowania mrożonych krewetek, które nie zawsze bedą tak samo smakowa jak świeże les fruits de mer.

Jak widać Duriany są praktycznie wszędzie tam, gdzie mieszkają Chińczycy. Spotkaliśmy je i w Londynie i w Paryżu, dajcie znać jak spotkacie jakieś w Polsce...





dział jedzenie