wtorek, 10 kwietnia 2012

Ciekawe noclegi



Rumunia-na pastwisku
W czasie podróży po Rumunii pokonywaliśmy trasę z Jassy do Satu Mare, więc po drodze mieliśmy do przebycia Karpaty Wschodnie. Tak się złożyło, że za Suczawą złapaliśmy stopa i kawałek przejechaliśmy z hiszpańską rodzinką, jednak w pewnym momencie nasze drogi musiały się rozejść, a my wysiąść, niestety w dość niekomfortowym miejscu... Rozstaliśmy się z nimi w miejscowości Vame, gdzie zaczęliśmy szukać noclegu. Przeszliśmy ponad 2km, dochodziliśmy już do końca wioski i nigdzie nie spotkaliśmy gościnnych miejscowych ani bezpiecznych pustych przestrzeni na rozbicie namiotów, dlatego zaczęliśmy kierować się na jakieś odludzie. Po drodze mijaliśmy miejscowe domy i bezpańskie pastwiska. W końcu zboczyliśmy z głównej drogi i weszliśmy na jakieś pastwisko z szałasem, niestety nikogo nie było w środku, ale w pobliżu kręciła się jakaś staruszka, podeszliśmy do niej i na migi zapytaliśmy o miejsce na namioty. Zaprosiła nas na swoje pastwisko, a nawet podarowała na wieczór mleko w butelce po wódce. Gdy rozbijaliśmy się był już półmrok i zupełnie nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, cóż takiego zbudzi nas kolejnego dnia...


Węgry- pole ogórków 


Kto ma za sobą wizytę na Węgrzech, ten dobrze wie, że żaden z indoeuropejskich języków, a posługuje się nimi ponad 3mld ludzi na świecie, niewiele pomoże dla chcących dogadac się na Węgrzech. Zrozumieliśmy to, gdy dojechaliśmy do Győrtelek i udaliśmy się do pierwszego gospodarstwa by zapytać się o możliwość rozbicia namiotu. Nasze bezowocne próby porozumiewania się po angielsku i francusku, a nawet na migi skończyły się tym, że pokazaliśmy obrazek przedstawiający namiot na naszym pokrowcu i wtedy z duża euforią zostaliśmy zaproszeni na podwórko by rozbić się przy polu ogórków.
Czarnogóra-na morzem
Do Ulcinij w Czarnogórze dojechaliśmy o zmroku. Gdyby to był lipiec lub sierpień byłoby jeszcze widno, ale 30 września dzień był zdecydowanie krótszy i o 21 panowała zupełna ciemność. Wysiedliśmy na miejscowym dworcu autobusowym i udaliśmy się na plażę. Już wcześniej planowałem, że będziemy tam spać, choć nie miałem zielonego pojęcia o możliwości realizacji tego pomysłu. Na ostatnim bulwarze, który prowadził na nadmorską promenadę słyszeliśmy wkoło oferty "zimmer Zimmer!!!", ale nie chcieliśmy skorzystać ufni w plażowe wygody. Po dotarciu na promenadę zaskoczeni byliśmy wielkimi palmami, które rosły wzdłuż drogi i sporą liczbą osób spacerujących mimo dość późnej pory. Zanim poszedłem szukac miejsca do spania kupiliśmy sobie kawałek pizzy na kolację. Gdy Asia jeszcze jadła, poszedłem sie rozejrzeć, niestety plaża była dość mała i co gorsza ogrodzona, właściwie nie dałoby się na niej ukryć, ale na końcu znalazłem ten oto obszerny, drewniany pomost. Moim zdaniem jest to jedno z najciekawszych miejsc noclegowych, które mieliśmy podczas naszej podróży po Bałkanach...Sami oceńcie
Czarnogóra-Poranny widok
Jak sie ma taki widok o poranku i 2 kroki by popływać w morzu, to jest po prostu super!!!!!!!!
Albania-w hotelu
Po całym dniu jazdy z Koplik do Sarandy bylismy wykończeni urokami podróżowania po Albańskich drogach. Przyjechaliśmy na miejsce po godzinie 22 i niewielu ludzi było na ulicach, większość podróżnych jadących z nami autobusem rozjechało się czekającymi na nich w Sarandzie samochodami w nieznane. A my wzięliśmy swoje przyciężkie plecaki na plecy i udaliśmy się w stronę morza Jońskiego, by tam znaleźć ciekawe miejsce na nocleg. Nie przeszliśmy 50 metrów, gdy jakiś Albańczyk stojący w wejściu ciągle otwartego baru krzyknął: "room", a my najpierw sceptycznie, ale ze skrytą ciekawością, posłuchaliśmy jego oferty. Ostateczna cena za pokój wynosiła 30 euro za 2os za 2 noce...Miejsce w pobliżu plaży, w sam raz na błogie leniuchowanie
Macedonia-jezioro Ochrydzkie 
Po ostatniej nocy spędzonej u jakże gościnnych Albańczyków z Lin nie liczyliśmy na nic wyjątkowego i komfortowego. Gdy przekroczyliśmy granicę albańsko-macedońską udaliśmy się w kierunku Ohrid nad jeziorem Ochrydzkim. Jak na październik pogoda była wyjątkowo piękna, ciągle ponad 20°C mimo wysokości bezwzględnej ponad 600m n.p.m.!Po przybyciu do celu najpierw chcieliśmy coś zjeść i kupić pocztówki, nie myśleliśmy jeszcze gdzie będziemy spać. Gdy po obiedzie udaliśmy się do sklepu z pamiątkami, natrafiliśmy na sympatycznego sprzedawcę, który pozwolił nam zostawić nasze ciężkie plecaki na całe popołudnie...Uwolnieni od ciężarów ruszyliśmy zwiedzać starówkę i przy okazji udało nam sie znaleźć ciekawy i bezpieczny nocleg pod Cerkwią św. Jana Teologa.
Macedonia-poranek nad jez. Ochrydzkim
Oto przepiękna panorama z naszych karimat na jezioro Ochrydzkie o poranku...bezcenne!
Ukraina-w domu na wsi
Zdażały się też miejsca, które wystrojem i gościnnością gospodarzy przypominały mi dom mojej babci pod Siedlcami. Własnie na Ukrainie gościliśmy w jednym z takich domów. Pewna kobieta słysząc polską mowę na dworcu autobusowym w Kamieńcu Podolskim zapytała skąd jesteśmy i po krótkiej rozmowie zaprosiła nas do domu swojej matki (sama mieszkała i pracowała w Kijowie). Gdy była kiedyś w Polsce otrzymała pomoc od nieznajomej osoby i w ten sposób chciała się odwdzięczyć Polakom. Przyjeliśmy zaproszenie i razem z nią pojechaliśmy do małej wsi pod Kmieńcem Podolskim, gdzie dwa razy dziennie jeździ marszrutka a ludzie żyją z tego, co uda im się wyhodować i sprzedać na miejskim targowisku.

Kolejna odsłona; Ciekawe Noclegi 2012

2 komentarze: